Wiele galerii już powstało i jeszcze powstanie po Zlocie,ale żadna z nich nawet w jednej dziesiątej nie odda atmosfery jak towarzyszyła naszemu spotkaniu...Na spotkanie z osobami,które znałam do tej pory tylko wirtualnie jechałam z ogromną ciekawością,ale też i obawą:)))Jak się okazało ciekawość to pierwszy stopień do piekła,czego dowodem było wstąpienie w szeregi diablic... a obawy,no cóż... rozwiały się już w momencie kiedy dojrzałam różową parasolkę Anki po przyjeździe do Wrocławia:))Zdjęcia pozostaną na dysku,na portalu ale prawdziwym wspomnieniem dla mnie będzie śmiech Tojci i rozmowy nocne przez telefon Marzeni...szpagaty i uśmiech Żabci,dziecinny urok Justyny,zapach włosów Renaty,pompowanie materaca przez chodzący wulkan,czyli Ankę i wszystkie żarty i wygłupy dziewczyn z pokoju ...noc pełna szaleństw z resztą decorkowej kompanii...losowanie upominków...niestrudzona Pani przewodnik i przystojny fotograf...oklaski dla naszej Pani Agnieszki i ciągły,ciągły śmiech...
Czy da się to