Ostatnie ,październikowe dni,są wyjatkowo ciepłe..W ciągu krótkiego czasu, jesień tak przyspieszyła,że kolorystyka drzew i krzewów zmieniła się w całą paletę barwnych plamek. Po jeziorze pływa samotna łabędzia para. Ona ubrana w zimowe futerko z piór w ciekawe , beżowe cętki.On,dostojny w białej pierzastej szacie.Nurkują wspólnie ,tak że nad powierzchnią wody widać ich sterczące kuperki. W górze latają mewy.Są jakieŚ niespokojne,krzykliwe spadające z nagłym impetem na taflę jeziora...
Na horyzoncie pojawiają się ostatni amatorzy kajakarstwa.Na wietrze i pod nogami szeleszczą liŚcie,żołędzie i szyszki.O dziwo.pachną grzyby. Ciepłe noce i opady deszczu spowodowały ich wysyp.Pierwszy raz od pobytu w Webster udało mi się zasuszyć nieco prawdziwków i kilka razy zjeŚć smakowity sos z maŚlaków.Lubię las.Od dzieciństwa jestem z nim zaprzyjaźniona..Ścieżki leŚne w Polsce pokolorowane były czapami czerwonych muchomorów. Niezapomniany widok