Pani Justyna wychowuje samotnie synka, pięcioletniego Mikołaja. Za sumę, jaka przypadła jej po rozwodzie, kupiła niewielki domek na obrzeżach miasta. Budynek nie wygląda na mieszkalny, świeci pustkami, w oknach są kraty przywodzące na myśl dawny sklep spożywczy, a na posesji stoi ogromny, paskudny słup energetyczny. Choć początkowo kobiecie wydawało się, że sama wyremontuje wnętrze, okazało się to ponad jej możliwości finansowe. Dodatkowo pani Justyna zaczęła poważnie chorować. Do strachu o to, gdzie zamieszkają, dołączył lęk o przyszłość. Wnętrze domu nadal zieje chłodem dziurawych ścian, nie ma kuchni ani łazienki. Mama i synek mieszkają w altanie w ogródku działkowym. Za remont zabiera się ekipa Artura, a architekt Marta musi nie tylko zaprojektować nowy dom, ale znaleźć też sposób, by szpetny słup nie rzucał się tak bardzo w oczy.