Witam wszystkie Baby Deccoriańskie. W chacie mało się działo i pisać o czym nie było. Za to w życiu konie galopowały. Człowiek się zmienia a za nim idą nowe marzenia, nowe kolory, pomysły, nostalgie i wnętrza. Walczę o minimalizm jak Sancho Panza z wiatrakami - lub może jak nasz Kot Henia z nadwagą.
Na początek pokazuję salon. Udało mi się wydostać z czerwieni i okazało się, że chłodne kolory nie są takie straszne jak mi się wydawało. Kolor morski to teraz dla mie symbol moich marzeń. Jeśli możecie mi pomóc i wypunktować co jeszcze powinno zniknąć z pokoju to będę wdzięczna. Od lat przywarłam jak pijawka do tylu rzeczy, że w końcu przestałam je zauważać. Dziewczyny pozdrawiam Was serdecznie (i tu macham zaciekle znad laptopa).